Rio Ave 1:2 FC Porto

Choć do 90 minuty FC Porto przegrywało w Vila do Conde z tamtejszym Rio Ave, zespół Sérgio Conceição (prowadzony tymczasowo przez Vitora Bruno z uwagi na zawieszenie pierwszego trenera) po raz kolejny pokazał charakter oraz walkę do samego końca i w doliczonym czasie drugiej połowy odwrócił wynik na swoją korzyść. Bramki dla Smoków zdobyli Wanderson Galeno z rzutu karnego oraz niezawodny pod bramką rywala w ostatnich potyczkach Iván Marcano.

Jedyną zmianę w porównaniu z wyjściowym składem z meczu z Farense stanowił Pepe. Prawdziwy weteran oraz kapitan Smoków pobił kolejny rekord i w wieku 40 lat 6 miesięcy i 2 dni stał się najstarszym graczem z pola, który występował w lidze portugalskiej. 

Od pierwszych minut drużyna FC Porto starała się zdominować rywala, spychając Rio Ave do defensywy. Mimo przewagi w posiadaniu piłki (61 do 39% w pierwszej połowie) Smoki nie potrafi skonkretyzować swoich zapałów, gdyż nie stwarzali sobie wielu klarownych okazji i nie oddawali groźnych strzałów. Duży wpływ miała na to dobra gra Rio Ave w ostatniej tercji boiska. Wicemistrzowi udało się co prawda umieścić piłkę w siatce Magrão w 13 minucie za sprawą Taremiego, niestety Irańczyk okazał się być na minimalnym, siedmiocentymetrowym spalonym. Poza tym jedyną groźną akcją w pierwszej połowie popisał się Galeno, kiedy to po dynamicznym dryblingu w polu karnym przeciwnika wyłożył idealnie piłkę Pepê. Brazylijczyk niestety fatalnie przestrzelił.

Po przerwie drużyna prowadzona przez Vitora Bruno otrzymała zimny prysznic w postaci bramki strzelonej przez Rio Ave. Wtedy to po zamieszaniu w polu karnym Smoków Galeno faulował Boatenga. Jedenastkę na gola pewnym strzałem zamienił Costinha, nie tak dawno łączony przez portugalskie media z transferem do FC Porto. Wicemistrz Portugalii nieudolnie próbował przebić się przez szczelną i zgraną linię obronną drużyny z Vila do Conde, ale w jego grze widać było brak kreatywności i otwierających podań, które jeszcze do niedawna zapewniał Otávio. 

Dopiero w 89 minucie błysk bohatera ostatnich dni pozwolił na doprowadzenie do wyrównania. Wtedy to w inteligentny sposób w polu karnym rywala dał się sfaulować wprowadzony na plac gry 10 minut wcześniej Goncalo Borges. Do rzutu karnego podszedł Galeno i nie dał najmniejszych szans obrony dobrze dysponowanemu Marcão. Zawodnicy z Estádio do Dragão poszli za ciosem i już trzy minuty później mogli cieszyć się z prowadzenia. Wtedy to płaskim zagraniem w pole karne popisał się kolejny rezerwowy - André Franco, zaś piłkę z bliskiej odległości do bramki wepchnął inny bohater ostatnich meczów, Iván Marcano. Dzięki dobremu wyjściu na pozycje i pewnemu strzałowi popularnego Ice Mana Smoki mogły cieszyć się z kolejnego zwycięstwa i po dopisaniu kolejnych trzech oczek są obok Sportingu CP i Vitorii Guimarães jedyną drużyną z kompletem zwycięstw po pierwszych trzech kolejkach aktualnego sezonu.

Kolejny dreszczowiec, gdzie w ostatniej minucie Porto ponownie za sprawą Marcano ustawiło wynik na swoją korzyść. Obawiam się, że powoli wyczerpujemy limit szczęścia i bez poważnych wzmocnień w drugiej linii pod kątem kreatywności ta passa wygranych szybko się skończy. Ten mecz niestety dobitnie pokazał, jak ważnym zawodnikiem był Otavio i ile straciła gra Smoków na jego odejściu.