Puchar Portugalii: Angrense 0-2 FC Porto

Smoki pokonały na Azorach trzecioligowe Angrense 2:0 i awansowały do 1/8 finału Pucharu Portugalii. Obie bramki dla podopiecznych Julena Lopetegui zdobył Alberto Bueno.

Hiszpan wpisał się na listę strzelców w 14. i 40. minucie spotkania. Były to jego pierwsze trafienia w barwach FC Porto.

- Staram się zawsze robić wszystko, żeby pomóc zespołowi. Chcę wykorzystać każdą okazję, aby zdobyć zaufanie trenera i kolegów. To był skomplikowany mecz, ale osiągnęliśmy nasz cel. Gramy dalej w Pucharze Portugalii i zamierzamy go wygrać – powiedział po meczu Bueno.

W innym ciekawym pucharowym meczu Sporting pokonał u siebie Benfikę 2:1 po dogrywce.
 

21.11.2015; Puchar Portugalii, Stadion Jana Pawła II, Angra do Heroismo, Azory.

Angrense – FC Porto 0:2

Bramki: Alberto Bueno (14.; 40.)

Angrense: David; Vítor Miranda, Miguel Oliveira, Ivan Santos, Eugénio Fernandes, Graxinha, Carlos Silveira, Jordanes (Macedo) , Rui Silveira (Goncalo) , Pedro Aguiar , Magina (Amonike).

FC Porto: Helton (k); Víctor García, Lichnovsky, Marcano, José Ángel, Imbula (Neves 82.) , Sérgio Oliveira (Tello 72.) , Evandro (Herrera 66.), Varela, Osvaldo, Bueno.

Żółta kartka: Pedro Aguiar (78.)

Sędzia: Luis Ferreira (Braga)

Wygląda na to, że Bueno się przełamał! Brawo, przyda nam się w dalszej części sezonu taki typowy środkowy pomocnik do zadań ofensywnych.

Sporting wygrywa z Benfiką i to jest wg mnie dobry wynik. Może gra na kilku frontach sprawi, że Lwy szybko pękną.

No chyba, że odpuszczą LE.

2-0 nie jest żadnym imponującym wynikiem, ale w pucharach liczy się tylko zwycięstwo i fajnie, że jesteśmy już w 5. rundzie, do której przeszliśmy bez problemów.
Oglądałem tylko do 30 minuty, więc o grze za bardzo nie ma sensu się wypowiadać, ale jedyne co mi się rzuciło w pierwszych 30 min to bardzo dobra gra Jose Angela oraz granie na alibi Lichnovskiego. Chciałbym, żeby Chilijczyk dostawał więcej szans, ale jeśli będzie grał każdą piłkę do najbliższego zawodnika, a nie weźmie na siebie próby rozegrania piłki to Lopetegui nie przekona.