Trenerzy o meczu Moreirense-Porto

Andre Villas-Boas przyznał po wczorajszym meczu, że Moreirense było trudnym przeciwnikiem. Smoki długo męczyły się z rywalem z niższej ligi i strzeliły gola dopiero w 75. minucie gry.
-
Spodziewaliśmy się trudnego meczu. Dominowaliśmy, ale nie umieliśmy stworzyć okazji, które mogłyby zapewnić nam prowadzenie wcześniej. W drugiej połowie zagraliśmy agresywniej, dzięki temu zdobyliśmy bramkę. W pierwszej części spotkania trudno nam było zaatakować. Mogliśmy liczyć jedynie na gola ze stałych fragmentów. Po zmianie stron nasza gra trochę się poprawiła, ale nie na tyle, by szybko objąć prowadzenie. To był pojedynek zespołu trzecioligowego z pierwszoligowym, dlatego teoretycznie zakładano, że dojdzie do pogromu. Ale rzeczywistość jest zupełnie inna. Takie mecze zawsze są trudne. Jesteśmy zadowoleni, że osiągnęliśmy nasz cel – podsumował Villas-Boas.
Jorge Casquilha, szkoleniowiec Moreirense stwierdził, że jego drużyna zrobiła wszystko, by nie przegrać. Chociaż się to nie udało, przyznał, że honor klubu został uratowany.
-
Znaliśmy wartość FC Porto. To silna drużyna i od początku kontrolowała mecz. My byliśmy dobrze zorganizowani i nie pozwalaliśmy rywalowi na rozwinięcie skrzydeł. Nawet gdy Smoki zaatakowały, nie pokrzyżowały nam szyków. Pod koniec meczu moi piłkarze byli trochę zniechęceni, niektórzy byli nawet źli. Zrobiliśmy wszystko, żeby nie przegrać. Jesteśmy smutni, ale mamy czyste sumienie. Uratowaliśmy honor klubu. Jeśli chodzi o pracę arbitra, to wolę jej nie oceniać. Ten, kto mnie zna, dobrze wie, że nie poruszam tego typu tematów. Gdyby gol Antchoueta został uznany, na pewno oblicze meczu by się zmieniło, co wcale nie znaczy, że byśmy wygrali. Nie warto o tym więcej rozmawiać – zakończył trener Moreirense.
Źródło: maisfutebol.pt
Autor: Futbolówka, 2010-11-22 17:59:19
Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.